Dzisiaj mało o IT, ale dużo o równowadze, której liderom (i nie tylko) potrzeba. Matematyczny wzór na sinusoidę:
Ale, że jak to, po co to?
Sinusoida to uniwersalny wzór na wszystko, zaryzykuję stwierdzenie, na wszystko we wszechświecie. Miałem nawet kiedyś robić o tym prezentację. Po prostu cykl. Raz idzie w górę, raz spada. I tak cały czas. Oscylator, raz w lewo, raz w prawo. Dzień i noc, słońce i deszcz, yin i yang. Nie chodzi tu o religię, politykę czy ekonomię i koniunkturę. Brzmi banalnie, ale wciąż umyka naszym oczom, a może chcącemu wszystko zrozumieć rozumowi.
To jest coś co się powtarza, chociaż nieraz ciężko to dostrzec. Możesz mieć świetny dzień, tydzień czy miesiąc, ale zawsze nadejdzie dzień słaby, pechowy, gdy nic się nie udaje, a kłótnie wybuchają same, ludzie zawodzą, plan się wali. I z drugiej strony, możesz mieć słaby rok, ale nawet w tym roku są przecież dobre dni, a rok też się zakończy. I nadejdzie lepszy czas.
Moim zdaniem nie można przerwać cyklu, ale można go zaakceptować i na niego wpływać.
Świadomość
Świadomość istnienia sinusoidy w naturze, w naszym codziennym życiu, daje pewną przewidywalność. Daje możliwość dostrojenia się do fali. Gdy zmierza ku górze dajemy z siebie wszystko i docieramy wyżej niż ostatnio. Gdy cykl leci w dół, przestajesz walczyć i pozwalasz mu przeminąć. Akceptujesz obecność cyklu i odpoczywasz. Regenerujesz się i zbierasz siły na następny szczyt.
Naszymi codziennymi działaniami możemy wydłużać czas gdy jest dobrze i skracać czas gdy jest źle. Jasne, że nie całkowicie, bo nie na wszystko mamy wpływ. Ale jednak, da się i warto. Po co? Żeby łatwiej się żyło, czyli żeby być bardziej zadowolonym z tego co osiągamy i bardziej odpornym na to co nas spotyka.
Czasem ludziom się wydaje, że trzeba cały czas ostro zasuwać by mieć efekty, by nie przegoniła Cię konkurencja, by w rekordowo krótkim czasie stać się niezależny, bogaty czy mieć upragniony tytuł dyrektora, prezesa albo alfy i omegi. No nie, w ten sposób to można się szybko wypalić zawodowo, zniechęcić, wpaść w depresję lub zbyt często sięgać po „poprawiacze nastroju” (alkohol, narkotyki, słodycze, zakupy itd). Walka z cyklem to walka z naturą. Potrzebny jest czas na renegerację.
Z drugiej strony są ludzie, którzy się poddają gdy spotykają ich niepowodzenia. Tracą entuzjazm i energię podczas drogi w dół i gdy przychodzi czas wspinania się na górę, regenerują się. Nie wejdą więc wyżej, a potem spadek w dół nieco ich pociągnie ze sobą.
Sport. Przy treningu z dużym workiem bokserskim początkujący starają się uderzać jak najwięcej i ciosami powstrzymywać rozbujane kilogramy. Gdy leci na Ciebie 30-50kg, stopowanie pięściami prowadzi do kontuzji. To jest moment na unik, na zmianę kąta, na nowy plan.
Cykl nieustannie trwa i się powtarza
Wszystko w życiu przemija. Te dobre i te złe rzeczy. Bo zmienia się cykl, bo jest kolejna fala sinusoidy. Ale to nic złego. Wręcz przeciwnie, można bardziej skupić się na chwili obecnej i więcej wyciągnąć z tego co mamy tu i teraz.
To na co masz wpływ to jak długo będziesz trwać w tym dołku. Czym bardziej będziesz się zżymać, złorzeczyć i smucić, tym dłużej będziesz wracać do równowagi.
To na co masz wpływ to jak długo będziesz na górce. Świętowanie małych zwycięstw, inwestowanie w siebie i naukę (od której czasem też trzeba odpocząć), planowanie co dalej (ale nie kurczowe trzymanie się planów). Skupienie na tym co dobre. I to co szczególnie lubię – praktykowanie wdzięczności.
Bo zazwyczaj jednak skupiamy się na tych złych wydarzeniach i to je rozpamiętujemy.
Nie odkryłem tutaj nic nowego, jednak wiele osób nadal nie zdaje sobie z tego sprawy. Ktoś ma kiepskiego szefa, długo szuka pracy, ktoś ma problemy w małżeństwie, ktoś się nie wysypia przez małe dziecko. I wydaje się, że to nie ma końca. Jeżeli ktoś lubi Rafała Mazura i jego Zen Jaskiniowca, to w jego „Bezwstydzie„, też jest odniesienie do takich sytuacji. Autor dzieli się tam 5000-letnią filozofią mędrców, którzy w takich chwilach radzą powiedzieć po prostu (parafraza ze względu na cenzurę) „eee tam” 😉 Bo to po prostu przeminie.
Gdy dostrzegam u siebie pasmo nieudających się rzeczy, zamiast załamywać się, powtarzam sobie „o, to znaczy, że zaraz zacznę wchodzić na nowy szczyt fali i spotka mnie coś dobrego”. U mnie działa 😉 Powtórzę: gdy jesteś w dołku, to zacznij już się cieszyć na nadchodzącą drogę na szczyt – to może skrócić całą drogę.
Balans
W tym wszystkim chodzi o odwieczne prawo natury zwane równowagą. Natura dąży do równowagi, ale jej nigy nie osiągnie. Nie dlatego, że nie chce, a dlatego, że wszystko cały czas się zmienia. Po prostu dochodzą nowe zmienne. Praca z domu była super i dawała równowagę? Nie jest już tak super gdy partner czy dzieci są w domu kolejny miesiąc, dzień w dzień? I tak jest ze wszystkim. Czyli trzeba stale dążyć do równowagi – stale balansować, by utrzymać równowagę.
Nie czekaj na te dwa wakacyjne miesiące w roku, żeby zadbać o odpoczynek. Regenerować się można w każdym tygodniu. Zadbaj o czas dla siebie o swoje hobby. Nawet niekorzystna pogoda może skierować Cię na coś nowego, tylko nie wkurzaj się na coś czego nie możesz zmienić. Skup się na tym co możesz zrobić, na co możesz wpłynąć.
Co ja chcę odkryć przed Tobą tym tekstem?
- Zaakceptuj to, że wszystko ciągle się zmienia – cykl i fala sinusoidy jest obecna wszędzie
- Gdy jest dobrze, korzystaj z tego, ciesz się tym
- Gdy jest źle nie walcz z tym, tylko daj temu minąć (nie oznacza to bierności, a przesunięcię się, zmianę spojrzenia)
- Regeneracja to ważna część życia, raz w roku to za mało
- Utrzymanie równowagi wymaga Twojej uwagi, pomyśl czasem o tym czego Ty potrzebujesz i zaplanuj jak to osiągnąć
Jak to dla Ciebie brzmi? Realnie, czy jak coś banalnego? Niektóre pomysły są czasem jak małe nasionka – potrzebują dużo czasu żeby wykiełkować i dać plon.