Eksperyment Calhouna badał zachowanie się „społeczeństwa” myszy, które miały zapewnione wszystko co potrzebne do rozwoju. Jedzenie, picie, partnerów, opiekę medyczną. Żadnych drapieżników czy zagrożeń. Idealne warunki spowodowały najpierw szybki rozrost gatunku, ale wraz z nadejściem nowego pokolenia, zaczęła się stagnacja.
Każde następne pokolenie miało coraz mniej chęci na interakcje społeczne, aż powstało pokolenie zainteresowane wyłącznie swoim wyglądem. Zabrakło nawet reprodukcji. Mając wszystko pod dostatkiem i żadnych wyzwań, cała kolonia myszy wymarła w ciągu 4 lat od rozpoczęcia eksperymentu.
A co z ludźmi?
Dużo osób zastanawia się czy to samo spotka ludzi. Czy brak wyzwań, powoduje, że przestajemy się starać? Chciałbym przytoczyć tutaj ciekawy przypadek.
Europejczycy próbowali pomóc w jednej z afrykańskich wiosek. Zobaczyli, że duża część życia toczy się wokół narzędzi, ich wytwarzania, naprawiania i używania. Głównym narzędziem były siekiery, więc postanowiono dostarczyć w znacznym nadmiarze dobrych jakościowo siekier. Początkowa faza zadowolenia z prezentu przeszła w fazę stagnacji.
Mężczyźni, którzy wychodzili na większość dnia po drzewo do budowy i na opał, wracali teraz znacznie szybciej i mieli więcej czasu, którego nie potrafili dobrze zagospodarować. Do cięcia drzewa nie była też już potrzebna duża siła i dobra technika, więc więcej osób zaczęło to robić. Kowale utracili prestiżowe zajęcie, nie tworzyli i nie naprawiali narzędzi, bo pod dostatkiem były te sprowadzone. Role społeczne zaczęły się zmieniać, rola mężczyzny straciła na wartości, zaczęła się depresja czy częste sięganie po alkohol. Społeczeństwo nie upadło jak w przypadku myszy, ale szkody spowodowane 'prezentem’ były widoczne.
Gwałtowny dobrobyt zmienia zachowania, role i ludzi. Tracą motywację do działania. Po co mam się starać?
Inne miejsce, inny czas
W 2009 roku ukazała się książka „Drive” autorstwa Daniela Pink’a. Zaczął on porównywać podobne wyzwania, do których podchodzono zupełnie inaczej np. gdy tworzono cyfrową encyklopedię. Z jednej strony była duża firma, płacąca dobre pieniądze profesorom i ekspertom za stworzenie produktu wysokiej jakości. Z drugiej strony byli zwykli ludzie, którym nie płacono za pracę.
Rezultat powinien być oczywisty, duża firma powinna wygrać bo ma wszystkie ZEWNĘTRZNE czynniki, zasoby i pozycję. Stało się jednak inaczej. Zwykli ludzie mieli WEWNĘTRZNĄ potrzebę stworzenia czegoś większego niż oni sami. To jest silna motywacja. Potrzeba dzielenia się wiedzą. Stworzyli więc Wikipedię, a o encyklopedii od Microsoftu nikt już dawno nie pamięta.
To nie jest odosobniony przypadek. Bracia Wright byli według obecnych standardów niewykształceni (nie poszli do collegu) oraz nie mieli dużych pieniędzy. Prowadzili jeden sklep z rowerami i częściami do nich, z czego sponsorowali swoje badania nad latającą maszyną. Mieli bardzo silną wewnętrzną motywację, wierzyli, że im się uda i próbowali przez kilka lat. Aż im się w końcu udało.
Tego samego nie można powiedzieć o Samuelu Langleyu, który był profesorem, fizykiem, astronomem, wynalazcą i pionierem aerounatyki. Próbował stworzyć samolot, miał dobrego sponsora i dostęp do innych profesorów czy naukowców. Dziś prawie nikt o nim nie wie, a miał wszystko co potrzebne do osiągnięcia celu. Wszystko oprócz silnej wewnętrznej motywacji.
A pamiętasz takie polskie przysłowie „potrzeba jest matką wynalazków”? Jeśli masz wszystko podane z zewnątrz, to czy nadal masz 'potrzebę’, motywację? Gdy Ci się uda, nie dostaniesz znacząco więcej. Jak Ci się nie uda, nic nie stracisz. W takich warunkach, ile czasu potrzebujesz, żeby dojść do wniosku, że nie warto się starać i robić?
Czy coś zewnętrznego działa?
Mówi się obecnie, że zewnętrzna motywacja nie istnieje. Że prawdziwa motywacja pochodzi z wewnątrz. To znaczy, że nie można dać komuś motywacji, jeśli on sam jej nie ma. Zgadzam się, ale to jednak zbyt uproszczony model.
Pieniądze motywują, a dokładniej to co możesz za nie kupić, gdy te pieniądze masz. Pieniądze dają szczęście (pochodzą z zewnątrz!), chociaż jest ono ograniczone do pewnego poziomu. Zapewne zmienisz pracę gdy zamiast 5 tyś możesz dostawać 8 tyś. Natomiast raczej nie będziesz patrzył na pieniądze, gdy zamiast 20 tyś dostaniesz propozycję pracy za 21 tyś. Zewnętrzna motywacja więc działa. Jedynie ten próg finansowy, od którego pieniądze mniej motywują lub nawet wcale, jest dla każdego indywidualny.
Trudniejszym, ale skuteczniejszym zadaniem jest znalezienie wewnętrznych motywatorów. Własnych i zespołu. Da się natomiast je połączyć w 10 głównych kategorii.
Główne motywatory wewnętrzne
Wewnętrzna motywacja daje prawdziwą wytrwałość i chęć działania. Prawdopodobnie Twoja motywacja też mieści się w jednej lub nawet kilku z tych kategorii:
- Wolność – mam autonomię w realizowaniu zadań i zakresie odpowiedzialności
- Wpływ – mam wpływ na to co się dzieje wokół mnie
- Ciekawość – mam mnóstwo rzeczy do zbadania i przemyślenia
- Akceptacja – ludzie wokół mnie akceptują to co robię i kim jestem
- Cel – mój życiowy cel jest odzwierciedleniem tego co robię
- Status – mam ugruntowaną pozycję, uznawaną wśród ludzi z którymi pracuję
- Porządek – istnieje wystarczająco dużo zasad i regulacji dla stabilnego środowiska
- Relacje – mam dobre relacje z ludźmi w moim otoczeniu
- Mistrzostwo – to co robię jest wyzwaniem dla posiadanych kompetencji, jednak wciąż osiągalne
- Honor – jestem dumny, że moje wartości są odzwierciedlane w tym co robię
Warto zaznaczyć, że nasza motywacja zmienia się wraz ze zmianą okoliczności. Gdy np. urodzi Ci się dziecko, możesz dużo bardziej cenić wolność i autonomię, niż wcześniej. Regularne wyjazdy służbowe, które były przygodą, zwłaszcza te zagraniczne, mogą z czegoś co Cię motywuje stać się czymś co Ci przeszkadza. Kolejna rozłąka z domem.
Może dużo satysfakcji daje Ci rozwiązywanie skomplikowanych problemów, zwłaszcza gdy możesz się pochwalić, że siedziałeś do 3 w nocy, nie poddałeś się i w końcu rozwiązałeś to z czym walczyłeś. A później bardziej kręci Cię bieganie ze znajomymi o 6-7 rano i te nieprzespane noce oraz skomplikowane problemy tracą swoją atrakcyjność.
To na czym jeszcze się skupić?
W życiu zawodowym, przede wszystkim na środowisku pracy. Nie czekaj, aż zrobi to Twój szef, bo to jest też Twoja odpowiedzialność. Skup się na stworzeniu takiego miejsca, w którym każdy może powiedzieć lub może odkryć co go motywuje. Na miejscu, do którego przyjemnie się przychodzi (porządek), ludzie się wspierają i rozumieją (akceptacja, relacje, status). Gdzie ludziom dajemy możliwość wypowiedzieć się, dajemy podejmować decyzję i je realizować w wybrany przez nich sposób (wolność, wpływ, ciekawość, mistrzostwo).
A jeśli ktoś odkryje, że musi coś zmienić (honor, cel), to umożliwić i ułatwić mu zmianę. Nawet jeśli wszystko co możesz zrobić to dać dobre referencje.